Wypadek przy skręcie w lewo.
Moderatorzy: jhosef, doggie, VIP
Wypadek przy skręcie w lewo.
Hak64 wiem, dlatego piszę o tym w kontekście dzwona przy skręcie w lewo. Wyprzedzający może nie widzieć oznakowania poziomego, więc w jego przekonaniu manewr ten jest dozwolony. Klient skręcający w lewo jest święcie przekonany, że nic go nie wyprzedzi, dlatego też z partyzanta skręca. Nagle jest BUM! i zdziwienie, że jak to wyprzedzał...
Wypadek przy skręcie w lewo.
Mam wrażenie że Twoim zdaniem jak wyprzedzający pojazd nie widzi znaków (bo ich nie ma lub warunki atmosferyczne uniemożliwiają ich odczytanie) ma prawo wyprzedzać i w tym momencie pojazd wyprzedzany daje kierunek i skręca w lewo jest dzwon wyprzedający może ustrzec się odpowiedzialności ...MarYano pisze:Hak64 wiem, dlatego piszę o tym w kontekście dzwona przy skręcie w lewo. Wyprzedzający może nie widzieć oznakowania poziomego, więc w jego przekonaniu manewr ten jest dozwolony. Klient skręcający w lewo jest święcie przekonany, że nic go nie wyprzedzi, dlatego też z partyzanta skręca. Nagle jest BUM! i zdziwienie, że jak to wyprzedzał...
"Klient skręcający w lewo jest święcie przekonany że nic go nie wyprzedzi"
Ponieważ:
w świetle przytaczanych też i na tym poście już przepisów ma obowiązek upewnić się czy nie zajedzie drogi pojazdom jadącym z przeciwnego kierunku jazdy i zasygnalizować manewr skrętu w lewo
(ale już nie ma mowy o pojazdach, które go wyprzedzają hak64 ładnie już to przytaczał w jednym z postów jak i jest to w przepisach ruchu drogowego, które powinniśmy znać) ...
i ma włączony sygnalizator lewy informujący o zamiarze skrętu w lewo.
podczas dzwona tak naprawdę nie liczy się czy był śnieg czy czy przerywana czy ciągła
Jasne że jak ciągła to ty masz winę przypisaną bez chyba żadnych szans oponowania ale i jak śnieg to zapewne ty nie dostosowałeś prędkości do panujących warunków (ty w kontekście wyprzedającego .
jaka jest prędkość bezpieczna? To taka jaką masz na budziku prowadząc auto nad którym jesteś w stanie przy danej prędkości i warunkach drogowych zapanować - definicja lekko naciągana ale aktualna chyba od lat 80siątych
wg nowych przepisów (one o tym nie mówią ale można się domyślić) jedyną formą obrony dla wyprzedającego jest wideo rejestrator potwierdzający fakt, iż kierowca na lewoskręcie nie miał włączonego "kierunkowskazu w lewo" lub też włączył go dosłownie w ostatniej sekundzie.
Hak64 pisał o zasadach że skręcający w lewo ma sygnalizować to kierunkiem oraz zjechać do lewej krawędzi/osi jezdni a skręcający w prawo to samo tylko do prawej (tak stanowią przepisy) ale byłem naocznym świadkiem w sądzie gdzie wyprzedający był winien bo osoba skręcająca wł kierunek w lewo ale zjechała do prawej krawędzi jezdni i skręciła jednak w lewo. Dzwon jak zwykle poważny.Tłumaczenie w jej ocenie lewoskręt wymagał łuku (była to astra III) miała kierunek też udowodniono że max 5 sek tylko ale sędzia powiedział jasno wytracanie prędkości było pierwszym znakiem dla pojazdów jadących za, że trzeba zwolnić i zachować szczególną ostrożność po za tym było ograniczenie do 70km/h na tym obszarze. W tym momencie sędzia uznał że nawet 5 sekund kierunku połączone z wytracaniem prędkości wystarczyło by zasygnalizować manewr lewoskrętu wykonany od prawej krawędzi jezdni, prawej bo w ocenie kierującego tak było bezpieczniej i nie pomogły tłumaczenia że ciężarowe auta dostawy dla biedr... tam wjeżdżają bez trudu...
JA NADAL UWAŻAM, ŻE WCZEŚNIEJSZY PRZEPIS MÓWIĄCY(NIE CYTUJE BO NIE PAMIĘTAM DOSŁOWNIE) ŻE:
SKRĘCAJĄCY MAJĄCY ZAMIAR PRZECIĘCIA PRZECIWLEGŁEGO PASA RUCHU POWINIEN ZACHOWAĆ SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ PRZY TYM MANEWRZE I UPEWNIĆ SIĘ CZY NIE JEST POJAZDEM WYPRZEDZANYM ANI NIE ZAJEDZIE DROGI POJAZDOM PORUSZAJĄCYM SIĘ PASEM RÓWNOLEGŁYM W PRZECIWNYM KIERUNKU JAZDY CO ON BYŁ BEZPIECZNIEJSZY (NIE MÓWIĘ ŻE BARDZIEJ SPRAWIEDLIWY BO W SYTUACJI GDY Z TYŁU IDIOTA MIAŁ PRĘDKOŚĆ 2X WYŻSZĄ NIŻ DOPUSZCZALNA DOCHODZIŁO DO MASAKRY A UDOWODNIENIE WINY BYŁO UTRUDNIONE)
BEZPIECZNIEJSZY PONIEWAŻ OBECNY DAJE MOŻLIWOŚĆ DO NADUŻYĆ Z DRUGIEJ STRONY SĄD POWINIEN EGZEKWOWAĆ BARDZIEJ ZASADĘ ZACHOWANIA SZCZEGÓLNEJ OSTROŻNOŚCI ORAZ OGRANICZONEGO ZAUFANIA, KTÓRA TYCZY SIĘ KAŻDEGO NA DRODZE I CHOĆ NIE MA NAPISANE W PRZEPISIE UPEWNIJ SIĘ TEŻ ŻE NIE JESTES WYPRZEDZANY A DOPIERO SKRĘĆ W LEWO TO JEDNAK TA ZASADA, KTÓRA OBOWIĄZUJE KAŻDEGO UŻYTKOWNIKA DROGI STANOWI JASNO JASNO MÓWI NAM NIE UFAJ A SPRAWDZAJ. A TYCH CO WIOZĄ DZIECI RODZINĘ I SKRĘCAJĄ W LEWO BEZ UPEWNIENIA SIĘ ŻE NIC ICH NIE WYPRZEDZA KIEROWAŁBYM NA BADANIA PSYCHIATRYCZNE I NASYŁAŁ MOPS BO STWARZAJĄ ŚWIADOME ZAGROŻENIE DLA SIEBIE I SWEJ RODZINY.
PODOBNIE BYM ROBIŁ Z MATKAMI Z DZIEĆMI NA PASACH GDY MAJĄ ZIELONE ŚWIATŁO I BIEGNĄ PRZEZ PASY NIE ROZGLĄDAJĄC SIĘ BO MAJĄ ZIELONE A NIE MYŚLĄ ŻE KIEROWCA ZEMDLAŁ ... A POTEM OLABOGA BIDA STRASZNA ... ŻADEN PRZEPIS ŻADNE UPRZYWILEJOWANIE NIE ZASTĄPI MYŚLENIA
Wypadek przy skręcie w lewo.
SP-FRA opieram to na swoim doświadczeniu, pracując w pomocy drogowej widziałem, iż przy kolizjach wielokrotnie było tak, iż to skręcający był uznany za winnego. Jaka była argumentacja? Nieczytelność oznakowania i wykonanie manewru skrętu w sposób nieprawidłowy, tj. z przysłowiowego partyzanta - bez kierunkowskazu, z prawej strony pasa i na pełnej pi****e.
Wypadek przy skręcie w lewo.
Nie ukrywam, że ten temat poruszałem także na innych forach i dzisiaj znalazłem takie coś. "Jadac ok 50km/h widzialem jadace za mna auto. Minałem łuk wrzucilem kierunek i juz go nie widzialem w lusterkach. Skręciłem w lewo i bedac juz jakby na drugim pasie dostalem strzala od auta jadacego za mna. Uderzenie w lewa przednią cwiartke/blotnik od strony kierowcy (wyrwalo caly przod,chlodnice itp)"
Sprawa trafiła do sądu i biegły z rekonstrukcji wypadków wydał opinię, z której wynika współwina skręcającego w lewo. Wcale mnie to nie dziwi, bo "widzialem jadace za mna auto. Minałem łuk wrzucilem kierunek i juz go nie widzialem w lusterkach". Skręcający nie upewnił się co się stało z autem, które jechało za nim, przecież to nie helikopter, więc musiał być z tyłu. Skręcający więc zanim przystąpił do wykonania manewru skrętu, miał obowiązek upewnić się, czy jego sygnał zamiaru skrętu w lewo został prawidłowo zrozumiany. Przepis nie nakłada na skręcającego w lewo obowiązku sprawdzenia czy nie jest się wyprzedzanym, ale nakazuje sprawdzenie, czy sygnalizowanie zamiaru skrętu zostało zrozumiane. To niby "kosmetyczna" różnica, jednak na tyle istotna, że jak widać na załączonym obrazku, można się "załapać" na zarzuty.
Sprawa trafiła do sądu i biegły z rekonstrukcji wypadków wydał opinię, z której wynika współwina skręcającego w lewo. Wcale mnie to nie dziwi, bo "widzialem jadace za mna auto. Minałem łuk wrzucilem kierunek i juz go nie widzialem w lusterkach". Skręcający nie upewnił się co się stało z autem, które jechało za nim, przecież to nie helikopter, więc musiał być z tyłu. Skręcający więc zanim przystąpił do wykonania manewru skrętu, miał obowiązek upewnić się, czy jego sygnał zamiaru skrętu w lewo został prawidłowo zrozumiany. Przepis nie nakłada na skręcającego w lewo obowiązku sprawdzenia czy nie jest się wyprzedzanym, ale nakazuje sprawdzenie, czy sygnalizowanie zamiaru skrętu zostało zrozumiane. To niby "kosmetyczna" różnica, jednak na tyle istotna, że jak widać na załączonym obrazku, można się "załapać" na zarzuty.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Re: Wypadek przy skręcie w lewo.
Dobry przykład (jak zawsze od hak64:) ) ale pytanie skoro nie widziałem go bo go za mną nie było a miałem zamiar skręcić to co mam stać i czekać aż się pojawi a może wjedzie mi w dupę i będę odpowiadał za zatrzymanie pojazdu w miejscu niedozwolonym hehe Równie dobrze mógł ten samochód zatrzymać się przed wzniesieniem, które ja przejechałem. Przepis jak zawsze jasny i klarownyhak64 pisze:Nie ukrywam, że ten temat poruszałem także na innych forach i dzisiaj znalazłem takie coś. "Jadac ok 50km/h widzialem jadace za mna auto. Minałem łuk wrzucilem kierunek i juz go nie widzialem w lusterkach. Skręciłem w lewo i bedac juz jakby na drugim pasie dostalem strzala od auta jadacego za mna. Uderzenie w lewa przednią cwiartke/blotnik od strony kierowcy (wyrwalo caly przod,chlodnice itp)"
Sprawa trafiła do sądu i biegły z rekonstrukcji wypadków wydał opinię, z której wynika współwina skręcającego w lewo. Wcale mnie to nie dziwi, bo "widzialem jadace za mna auto. Minałem łuk wrzucilem kierunek i juz go nie widzialem w lusterkach". Skręcający nie upewnił się co się stało z autem, które jechało za nim, przecież to nie helikopter, więc musiał być z tyłu. Skręcający więc zanim przystąpił do wykonania manewru skrętu, miał obowiązek upewnić się, czy jego sygnał zamiaru skrętu w lewo został prawidłowo zrozumiany. Przepis nie nakłada na skręcającego w lewo obowiązku sprawdzenia czy nie jest się wyprzedzanym, ale nakazuje sprawdzenie, czy sygnalizowanie zamiaru skrętu zostało zrozumiane. To niby "kosmetyczna" różnica, jednak na tyle istotna, że jak widać na załączonym obrazku, można się "załapać" na zarzuty.
"Przepis nie nakłada na skręcającego w lewo obowiązku sprawdzenia czy nie jest się wyprzedzanym, ale nakazuje sprawdzenie, czy sygnalizowanie zamiaru skrętu zostało zrozumiane."
pytanie jeżeli pokonałem wzniesienie i skręcam w lewo nie ma nikogo za mną bo go nie widzę skręcam w lewo :
1 wł kierunek
2 patrze do tyłu
3 nikogo nie ma więc nie muszę się upewniać czy mój sygnał do kogoś dotarł skoro nikogo nie ma pomomo to kierunek nadal jest
4 skręcam
5 dzwon
pytania:
1 co frajer robił na lewym pasie skoro pomiędzy nami nie było innego auta ?
2 wyjechał z za wzniesienia już na lewym pasie ?
3 Angol czy psychiczny?
3 skoro jadę prawym pasem za autem ono znika za wzniesieniem ja wspinam się na wzniesienie moim autkiem i nagle widzę to auto że stoi z kierunkiem w lewo a ja go wyprzedzam i uderzam w niego to czy nie warto mi zaproponować kaftana i badań na koszt podatnika ?
sory za drwinę wiem że największą pomyłką bywa osoba orzekająca ale sami przyznajcie że lepiej żeby PKP się pospieszyło z tymi super liniami bo podróż autem staje się czymś na kanwie czegoś może powstać opowiadanie dość długie o tyt. : "proces Franza Kawki II".
Re: Wypadek przy skręcie w lewo.
Jo tak było ale do 2014 roku gdy przepisy się zmieniły i właśnie ta zmiana przepisów zauważona przez hak64 wywołała tę dyskusję, ta też zostało zauważone, że wielu policjantów, wiele sądów i podmiotów oceniających takie zdarzenia ma w głowie jeszcze stare przepisy które nakładały część lub całą winę na skręcającego jako tego na kim spoczywał obowiązek upewnienia się czy nie jest pojazdem wyprzedzanym ... choć tu jeszcze i przed i po zmianie przepisów ma duże znaczenie droga hamowania lub zeznania świadków na podst których ustala się prędkość pojazdu który uderzył w pojazd na lewoskręcie.MarYano pisze:SP-FRA opieram to na swoim doświadczeniu, pracując w pomocy drogowej widziałem, iż przy kolizjach wielokrotnie było tak, iż to skręcający był uznany za winnego. Jaka była argumentacja? Nieczytelność oznakowania i wykonanie manewru skrętu w sposób nieprawidłowy, tj. z przysłowiowego partyzanta - bez kierunkowskazu, z prawej strony pasa i na pełnej pi****e.
Niemniej jednak mój wywód nie jest w sprzeczności z twoim doświadczeniem. Po prostu masz takie doświadczenia, które zapewne dotkną jeszcze nie jednego w kontakcie z taką sytuacją ...
Wypadek przy skręcie w lewo.
Odwróciłeś kota ogonem, ale to nadal kot! Skoro go nie widziałem za mną, a on jednak tam był, to znaczy że nie dość uważnie obserwowałem drogę.SP-FRA pisze:ale pytanie skoro nie widziałem go bo go za mną nie było a miałem zamiar skręcić to co mam stać i czekać aż się pojawi a może wjedzie mi w dupę
Tu zanadto upraszczasz temat, bo jeśli zastosujesz się do pkt 3 (nikogo nie ma), to nie ma fizycznej siły, by się nagle pojawił. przecież nie leci z prędkością światła. Na poprawne wykonanie manewru skrętu wystarcza około dwóch sekund (trzech, ze startu zatrzymanego). W tym czasie pojazd jadący 50 km/h pokonuje około 45 m, jest więc niemożliwością, by takiego auta nie zauważyć, bo nie ma tak ostrych zakrętów, by nie było widać na taką odległość(chyba, że mówimy o kącie prostym, ale takiego zakrętu nie da się pokonać z taką prędkością).SP-FRA pisze:pytanie jeżeli pokonałem wzniesienie i skręcam w lewo nie ma nikogo za mną bo go nie widzę skręcam w lewo :
1 wł kierunek
2 patrze do tyłu
3 nikogo nie ma więc nie muszę się upewniać czy mój sygnał do kogoś dotarł skoro nikogo nie ma pomomo to kierunek nadal jest
4 skręcam
5 dzwon
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Re: Wypadek przy skręcie w lewo.
Skoro nie leci z prędkością światła i nagle uderza w kierowcę na lewoskręcie to co to oznacza ? zakładając że kierunek był te 4-5 sekundy przed jak to się często praktykuje ? tu prawda jest taka albo jeden zapier... albo drugi nie miał sprawnego oświetlenia lub go nie użył...hak64 pisze:SP-FRA pisze: Tu zanadto upraszczasz temat, bo jeśli zastosujesz się do pkt 3 (nikogo nie ma), to nie ma fizycznej siły, by się nagle pojawił. przecież nie leci z prędkością światła. Na poprawne wykonanie manewru skrętu wystarcza około dwóch sekund (trzech, ze startu zatrzymanego). W tym czasie pojazd jadący 50 km/h pokonuje około 45 m, jest więc niemożliwością, by takiego auta nie zauważyć, bo nie ma tak ostrych zakrętów, by nie było widać na taką odległość(chyba, że mówimy o kącie prostym, ale takiego zakrętu nie da się pokonać z taką prędkością).
hmmm jasne że trochę ironizuje. sam nie śmigam zawsze tą 90siątką ale wiem że jeżeli jadę szybciej niż pozwalają na to warunki to na swoją odpowiedzialność. z tego co piszesz widzę że zmierzamy w jednym kierunku - tak sądzę. W mojej ocenie jeżeli pojazd na lewoskręcie zachował zasady i wł odpowiednio kierunek ale w tym momencie gdy dokonywał manewr pojawił się pojazd z tyłu to wątpliwym jest by dystans poprzedzjący go od auta na lewoskręcie przy zachowaniu przez niego bezpiecznej prędkości uniemożliwiał mu bezpieczne zachowanie na drodze a nawet w razie konieczności zatrzymanie pojazdu. w innym wypadku należy zastanowić się nad tym czy jest właściwe oznakowanie na tym odcinku drogi .
inna sprawa ale to już pisałem pewnie kilkakroć kierowca jadąc zawsze powinien pamiętać, iż za łukiem wzniesieniem punktem na drodze mało widocznym coś się może dziać... biegać dzik stać karambol czy łapać okazję fajna brunetka skąpo ubrana dla mnie to jest dziwne ze kierowca wchodząc w łuk jest zdziwiony że nagle auto stoi chcąc skręcić w lewo a jak biegnie dzik to nie będzie zdziwiony? Wiem że polskie drogi są różne ale przeważnie oznakowanie prędkości jest przed miejscami niebezpiecznymi same oznaczenia zakrętów dają nam informacje że wymaga od nas się zachowania szczególnej ostrożności (choć moim zdaniem droga zawsze tego wymaga a kto tego nie rozumie powinien oddać prawko i śmigać komunikacją publiczną)
A nawet jeżeli możemy jechać te 90 110 czy inna prędkością nie stanowi to że muszę nią jechać.
Wiem że się czepiam ale mam nadzieje że mi to wybaczycie
Wypadek przy skręcie w lewo.
Jeśli dzwon następuje na lewym pasie to wniosek może być tylko jeden: nie ma fizycznej siły, by jakiś pojazd pojawił się nagle i znikąd, a więc skręcający w lewo, nie upewnił się czy nikomu nie zagraża, nie sprawdził, czy sygnalizowanie zamiaru skrętu zostało zauważone i zrozumiane przez innych uczestników ruchu. Wiem, dla niektórych może to brzmieć, jak zaprzeczenie wywodów i wniosków wyciągniętych z tematu, ale tak nie jest. Z wyjątkiem bowiem zdarzeń ekstremalnych, kiedy wyprzedzający rozwija prędkość startującego F16, należy się liczyć z uznaniem winy lub współwiny skręcającego. Gwoli ścisłości opisywany przypadek dotyczy kolizji pojazdu skręcającego, z tym jadącym bezpośrednio za nim. Jeśli bowiem wyprzedzający, z rozpędu postanowił "zaliczyć" kilka samochodów po drodze, to jego wina nie może budzić żadnych wątpliwości.SP-FRA pisze: Skoro nie leci z prędkością światła i nagle uderza w kierowcę na lewoskręcie to co to oznacza ?
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Wypadek przy skręcie w lewo.
nadmierna prędkość jest inną sytuacją i ten temat jest bezsporny. Tak jak i wyprzedzanie kilka autek pod rząd - tu sprawa jest bezapelacyjna
Lubie ten temat bo taka sytuacja może nas spotkać na drodze i fajnie byłoby wiedzieć jak rozmawiać ze służbami w razie czego . To co piszesz (hak64) do mnie dociera bez większych sprzeciwów bo przemawia przez Ciebie doświadczenie, które jest widoczne - oby więcej takich osób na forach - jednak jak Cię tu mam to chętnie wykorzystam :
mianowicie możemy ustalić bardzo przydatny wzór dla skręcających w lewo, którzy powinni :
a) upewniać się czy nie zajadę drogi pojazdom jadącym za mną a jedynie tym z przeciwnego kierunku jazdy (w sytuacji jezdni o jednym pasie)
b) zasygnalizować odpowiednio wcześnie zamiar lewoskrętu
c) upewnić się że mój zamiar został odczytany przez innych użytkowników drogi w szczególnie tych jadących za mną.
Teoretycznie jadąc 90(+/-20)km/h czy tez 50 (+/-20)km/h i mając zamiar lewoskrętu każdy normalny kierowca wytraca prędkość jednocześnie zaczynając sygnalizować wolę skrętu w lewo. Wytracenie tych prędkości w normalnych warunkach trwa wystarczający okres dla jasnego zakomunikowania woli lewoskrętu. Zastanawia mnie jak ja mogę się upewnić że mój komunikat został zrozumiany. (zakładamy, że pojazdy jadące za nami mają prędkość podobną lub o 10-30 km wyższą niż my)
Tzn wiem jak to robię, Po prostu obserwuję otoczenie i jeżeli nic mi nie zagraża ani ja nikomu. Nie przejmuje się bzdetnymi przepisami i po prostu patrze co dzieje się przede mną , po bokach i też za mną i to radze wszystkim.
Lecz jeżeli doszło do kolizji czy wypadku jak policja ocenia czy jego komunikat dotarł a raczej, że on się upewnił, że jego zamiar został odebrany przez innych użytkowników drogi ...
W omawianym przypadku z wzniesieniem lub łukiem drogi rozumiem, że kierujący na lewoskręcie powinien poczekać aż auto pojawi się za nim i zacznie wytracać prędkość tak by kierujący na lewoskręcie to zauważył i odpowiednio zareagował i w tym momencie zaczął wykonywać manewr ...
dobrze to rozumiem ?
Lubie ten temat bo taka sytuacja może nas spotkać na drodze i fajnie byłoby wiedzieć jak rozmawiać ze służbami w razie czego . To co piszesz (hak64) do mnie dociera bez większych sprzeciwów bo przemawia przez Ciebie doświadczenie, które jest widoczne - oby więcej takich osób na forach - jednak jak Cię tu mam to chętnie wykorzystam :
mianowicie możemy ustalić bardzo przydatny wzór dla skręcających w lewo, którzy powinni :
a) upewniać się czy nie zajadę drogi pojazdom jadącym za mną a jedynie tym z przeciwnego kierunku jazdy (w sytuacji jezdni o jednym pasie)
b) zasygnalizować odpowiednio wcześnie zamiar lewoskrętu
c) upewnić się że mój zamiar został odczytany przez innych użytkowników drogi w szczególnie tych jadących za mną.
Teoretycznie jadąc 90(+/-20)km/h czy tez 50 (+/-20)km/h i mając zamiar lewoskrętu każdy normalny kierowca wytraca prędkość jednocześnie zaczynając sygnalizować wolę skrętu w lewo. Wytracenie tych prędkości w normalnych warunkach trwa wystarczający okres dla jasnego zakomunikowania woli lewoskrętu. Zastanawia mnie jak ja mogę się upewnić że mój komunikat został zrozumiany. (zakładamy, że pojazdy jadące za nami mają prędkość podobną lub o 10-30 km wyższą niż my)
Tzn wiem jak to robię, Po prostu obserwuję otoczenie i jeżeli nic mi nie zagraża ani ja nikomu. Nie przejmuje się bzdetnymi przepisami i po prostu patrze co dzieje się przede mną , po bokach i też za mną i to radze wszystkim.
Lecz jeżeli doszło do kolizji czy wypadku jak policja ocenia czy jego komunikat dotarł a raczej, że on się upewnił, że jego zamiar został odebrany przez innych użytkowników drogi ...
W omawianym przypadku z wzniesieniem lub łukiem drogi rozumiem, że kierujący na lewoskręcie powinien poczekać aż auto pojawi się za nim i zacznie wytracać prędkość tak by kierujący na lewoskręcie to zauważył i odpowiednio zareagował i w tym momencie zaczął wykonywać manewr ...
dobrze to rozumiem ?
Wypadek przy skręcie w lewo.
Jakieś dziwne wnioski wysnuwasz. Po co czekać, skoro nikogo nie ma! Nikt z przodu, nikt z tyłu, więc jadę...SP-FRA pisze: kierujący na lewoskręcie powinien poczekać aż auto pojawi się za nim
Czasem jest to bardzo trudne. Zwykle nawet niemożliwe do ustalenia na miejscu zdarzenia (zwłaszcza jeśli obie strony przedstawiają inne wersje). To jest pole do popisu dla biegłego z rekonstrukcji wypadków. Taki biegły robi własne oględziny miejsca wypadku (przynajmniej powinien, bo policyjnym szkicom nie zawsze można wierzyć), analizuje zdjęcia uszkodzeń pojazdów oraz treść zeznań uczestników zdarzenia i wyciąga stosowne wnioski. Dla fachowca nie stanowi to większego problemu. W przypadku, gdy ustalenia biegłego rozmijają się z treścią zeznań któregoś z uczestników (sprawca może się bronić wszelkimi dostępnymi środkami, w tym i kłamstwem), podważa wiarygodność takich zeznań i pozamiatane...SP-FRA pisze:jeżeli doszło do kolizji czy wypadku jak policja ocenia czy jego komunikat dotarł a raczej, że on się upewnił, że jego zamiar został odebrany przez innych użytkowników drogi ...
Tak to trafne spostrzeżenie. Tu należy jednak dodać, by to wytracanie prędkości odbywało się z użyciem hamulca. Światła "STOP" w zasadzie same w sobie już stanowią wystarczający sygnał, że kierujący, jadący przed nami przygotowuje się do wykonania jakiegoś bliżej nieokreślonego manewru. Taki zaś sygnał (światła stop) pojazdu poprzedzającego zabrania podejmowania wyprzedzania, było by to pogwałceniem zasady zachowania szczególnej ostrożności.SP-FRA pisze:mając zamiar lewoskrętu każdy normalny kierowca wytraca prędkość jednocześnie zaczynając sygnalizować wolę skrętu w lewo.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Wypadek przy skręcie w lewo.
paranoicznie dziwne ale to wynikało z przykładu o jakim pisałeś skoro pojazd A jedzie za B w jakiejś tam odległości , zbliżają się do wzniesienia czy łuku, Pojazd A przekracza wzniesienie i znika z oczu kierującemu pojazdem B i nagle za wzniesieniem skręca w lewo (jeżeli jadą nawet 60-80 km/h musiał raczej hamować - zakładamy też, że użył kierunkowskazu) dochodzi do dzwonu i jest współudział choć kierujący pojazdem A w momencie tuż przed manewrem nie widział pojazdu B to trochę się gubię. Nikt nie określa że pojazd A ma zjechać z prędkością światła a z prędkością bezpieczna która dla jakiegoś dziadka może oznaczać 5km/h co sprawia że pojazd B ma szanse zaparkować w części pojazdu A. Teraz A mówi ja zrobiłem wszystko kierunek hamowanie rozesłałem komunikat wytraciłem prędkość i zachowałem ją w mojej ocenie bezpieczną aż do samego końca. Za to kier. pojazdem B mówi facet nagle się zatrzymał zobaczyłem w ost chwili go , próbowałem ominąć lewym pasem a ten mi skręcił pod koła ... jechałem przepisowo 90km/h-faktycznie miał 105 ale nikt tego łatwo nie udowodni bo 15 km po śladach na jezdni nikt nie wyłowi (może biegły licząc drogę hamowania ale Ty znasz się tu lepiej)hak64 pisze:Jakieś dziwne wnioski wysnuwasz. Po co czekać, skoro nikogo nie ma! Nikt z przodu, nikt z tyłu, więc jadę...
więc jeżeli po dzwonie padnie pytanie czy pojazd wyprzedzany hamował obie strony się zgodzą że tak to wyprzedzający nie miał prawa go wyprzedzić ? - pytanie z prawnego pkt widzenia czasem możemy być w takiej sytuacji lub nasi znajomi i trzeba szybko wiedzieć jak rozmawiać z policją. Często jest tak że służby wpadają ciach prach tak i tak naszym zdaniem, ktoś się sprzeciwia? Nie to świetnie i dalej... człowiek po dzwonie jest w szoku i nie oponuje a potem to odkręcaj ...hak64 pisze:Taki zaś sygnał (światła stop) pojazdu poprzedzającego zabrania podejmowania wyprzedzania, było by to pogwałceniem zasady zachowania szczególnej ostrożności.
Czyli w woli ścisłości jeżeli chcę skręcić w lewo jadę krajową 6ską skręt jest za 400 m . wł kierunek i hamuje z 100km/h do np 20km/h bo to predkosc bezpieczna lub nawet do zera i pomimo, że widzę że ktoś jest za mną i wyprzedza wszystko co się da już jest na tym samym pasie co ja ok 400m ode mnie ja mogę zakładać że on mnie widzi bo światła stopu oraz kierunek są w tym momencie wystarczające (pytam bo właśnie mnie interesuje fakt jak ma, stwierdzić że moje znaki o zamiarze wykonania manewru dotarły ... na łopatoogoczną logikę jest kierunek jest droga hamowania jest czas w jakim przekaz idzie w świat , nie ma na mnie dalszej odpowiedzialności (chyba że widzę iż ktoś mnie wyprzedza pomimo mojego kierunku i wytracenia prędkości - bo tu nie ma o czym mówic) i wykonuje manewr ...?hak64 pisze:Tu należy jednak dodać, by to wytracanie prędkości odbywało się z użyciem hamulca. Światła "STOP" w zasadzie same w sobie już stanowią wystarczający sygnał, że kierujący, jadący przed nami przygotowuje się do wykonania jakiegoś bliżej nieokreślonego manewru.
Wypadek przy skręcie w lewo.
inna sprawa oglądałem ost jakoś Stop Drogówka czy coś w ten deseń... Materiał zrealizowany po zmianie przepisów
jedzie kolumna pojazdów po drodze jednopasmowej dwukierunkowej. Pojazd A za nim autobus i pojazd B Pojazd A jedzie wolno ewidentnie czegoś szuka (najprędzej miejsca do zmiany kier jazdy czyli zawrócenia. Przekracza wysokość przystanku na którym zatrzymuje się autobus w tym momencie pojazd A wykorzystuje brak ruchu z naprzeciwka i wysepkę po 2giej stronie i zaczyna zawracać (ma szanse zrobić to na "raz") gdy przecina oś jezdni dostaje strzał centralnie w bok od pojazdu B, który postanowił wyprzedzić autobus. Ślady wskazują że pojaz B uciekał jeszcze ale w lewo czyli tam gdzie jechał pojazd A, który w skutek strzału koziołkował. Policja przybyła na miejsce słucha relacji takich jak powyżej i mówi jest tam zakaz wyprzedzania ( obręb przystanku dla autobusu) nie ma. Więc miał prawo wyprzedzać. Kier pojazdem A nie upewnił się czy nikt go nie wyprzedza i jest winien sprawa machnięta kier pojazdem A w szpitalu dostał mandat ... z tym że kierujący B nie wyprzedzał autobusu a go omijał gdyż ten stał ...
jedzie kolumna pojazdów po drodze jednopasmowej dwukierunkowej. Pojazd A za nim autobus i pojazd B Pojazd A jedzie wolno ewidentnie czegoś szuka (najprędzej miejsca do zmiany kier jazdy czyli zawrócenia. Przekracza wysokość przystanku na którym zatrzymuje się autobus w tym momencie pojazd A wykorzystuje brak ruchu z naprzeciwka i wysepkę po 2giej stronie i zaczyna zawracać (ma szanse zrobić to na "raz") gdy przecina oś jezdni dostaje strzał centralnie w bok od pojazdu B, który postanowił wyprzedzić autobus. Ślady wskazują że pojaz B uciekał jeszcze ale w lewo czyli tam gdzie jechał pojazd A, który w skutek strzału koziołkował. Policja przybyła na miejsce słucha relacji takich jak powyżej i mówi jest tam zakaz wyprzedzania ( obręb przystanku dla autobusu) nie ma. Więc miał prawo wyprzedzać. Kier pojazdem A nie upewnił się czy nikt go nie wyprzedza i jest winien sprawa machnięta kier pojazdem A w szpitalu dostał mandat ... z tym że kierujący B nie wyprzedzał autobusu a go omijał gdyż ten stał ...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 48 gości